JAK OPOWIADAĆ BAJKĘ
Jak wydostać się z Lasu?
(inspirowane Anią Wróbel i Wesołymi Smokami)
Hen daleko gdzieś na końcu świata, w tym miejscu, gdzie czarodziej Pusz założył swoją Szkołę Leśnych Czarodziejów, mieszkał pewien chłopiec. Nazywał się Mateusz. Chodził do zwykłej szkoły, ale nie był taki jak wszyscy. Był znacznie bardziej zadziorny, pyskaty. Nigdy nikomu nie pożyczył zastrugaczki, nigdy nie podzielił się drugim śniadaniem. Nie czyścił butów, nie mył zębów. Nie podlewał kwiatków, nie wynosił śmieci. Gdy się go o cokolwiek poprosiło, zawsze robił dokładnie odwrotnie. Nie miał się z kim bawić, bo po co bawić się z kimś kto nie przestrzega reguł gry?
Niedaleko szkoły, do której chodził Mateusz był ogromny, tajemniczy Las. Wszyscy wiedzieli, że nie można tam chodzić, ale nikt nie wiedział dlaczego. Coś takiego jak w Harry’m Potterze, pamiętacie? Pewnego dnia pani w szkole powiedziała dzieciom:
-Nikt, kto poszedł do lasu, nie wrócił. Nie wiadomo, co się z nim stało. Wiemy tylko, że coś strasznego.
Wszystkie dzieci bardzo się przestraszyły. Oprócz Mateusza. Pomyślał on, że pani musi coś przed nimi ukrywać, że na pewno w lesie są skarby lub coś w tym stylu, i jeszcze tego samego dnia poszedł do Lasu.
Las był gęsty, tylko wąziutką ścieżką można było posuwać się naprzód. Mateusz szedł, szedł, i nic się nie działo. Może tu jakaś gałązka trzasnęła niepokojąco, tam wydawało mu się, że widzi jakieś wielkie czerwone oczy, za plecami coś szemrało… W pewnym momencie Mateusz stwierdził, ze uszedł już dość daleko, nic się nie wydarzyło, jest coraz bardziej głodny i pora wracać. Odwrócił się, by tą samą ścieżką wrócić do domu, ale… Ścieżka zniknęła! Przed nim była ściana Lasu, tak gęstego, że mały chłopiec nie miał szans się przez niego przedrzeć.
Mateusz był przerażony. Ale pomyślał: „skoro jak szedłem, miałem przed sobą ścieżkę, i się odwróciłem, to jeśli odwrócę się jeszcze raz – ścieżka znów będzie przede mną!” I tak właśnie zrobił. Ale z drugiej strony też nie było ścieżki. Mateusz był zupełnie sam, otoczony przez Las, który teraz wydawał mu się naprawdę groźny.
Nie wiedział co robić. Z braku lepszego pomysłu usiadł pod drzewem i zaczął płakać.
Nagle… Świat, błysk, huk i trochę dymu, i oto przed mateuszem pojawił się Czarodziej Pusz. Mateusz coś o nim kiedyś słyszał, ale nigdy z nim nie rozmawiał. Zebrał się na odwagę i powiedział:
-Proszę… pomóż mi się stąd wydostać…i wrócić do domu…
-Dlaczego?- zdziwił się Czarodziej- wszystko niszczysz, robisz zamieszanie, jesteś nieposłuszny, trudno z Tobą bawić się czy pracować. Po co miał bym Ci umożliwiać powrót?
- Ależ Czarodzieju – wyjąkał przez łzy Mateusz- ja już nie będę! Ja się poprawię! Ja już będę dobry, coraz lepszy! Tylko pozwól mi wrócić!
-Hm mmm…- zastanowił się Pusz- będziesz lepszy, tak? Obiecujesz?
Mateusz miał wrażenie, ze cały Las zastygł w oczekiwaniu na jego odpowiedź. Przełkną ślinę i powiedział:
-Tak. Obiecuję być dobry od zaraz.
Czarodziej uśmiechną się.
-Skoro tak, to pomogę Ci wrócić do domu. A Ty pamiętaj o złożonej obietnicy. By nigdy o niej nie zapomnieć, proszę, weź to – rzekł dając Mateuszowi znaczek Zucha.
Chłopiec zacisnął go w rączce. Wrócił do domu zupełnie inny. Wszyscy byli zadziwieni i zachwyceni tą przemianą. A Mateusz nagle odkrył, jak to miło mieć satysfakcję z wypełnionego obowiązku, czuć się potrzebnym, mieć kolegów. Czasem miał jeszcze ochotę coś spsocić, ale zawsze wtedy patrzył na Znaczek Zucha przypięty na ubranku, przypominała mu się złożona obietnica i już zawsze był dobry.